WYJAZD DO BERLINA I POCZDAMU, 09-14.06.2009, cz. IV
2009-06-09
Relacja nr 4
Wyjazd do Berlina i Poczdamu poprzedziło zdobywanie wiedzy o historii i teraźniejszości miejsc, które mieliśmy odwiedzić. Każdy z nas miał być przecież przewodnikiem dla pozostałych uczestników. Nadszedł długo oczekiwany wyjazd. Integracja odbyła się błyskawicznie. Zjednoczył nas wspólny cel – przeżycie przygody poznania Berlina i Poczdamu i ich mieszkańców, słuchania niemieckiej mowy i mówienia po niemiecku.
Berlin i Poczdam poprzez studiowanie map, przewodników i stron internetowych zagościły na dobre w naszych wyobraźniach i z niecierpliwością oczekiwaliśmy na konfrontację z rzeczywistością.
Początek pobytu w Berlinie to kontakt z historią. Byliśmy przy historycznym murze berlińskim na Potsdamer Platz oraz w historycznym miejscu siedziby Gestapo i SS gdzie obecnie jest miejsce pamięci i wystawa Topographie des Terrors. Hiszpański filozof Jose Ortega y Basset, studiujący również w Lipsku, Berlinie powiedział: „ Ci którzy nie znają swojej historii, są skazani na jej powtarzanie”. Berlińczycy chcą znać i pamiętać o historii.
Mieliśmy również żywy kontakt z historią współczesną gdzie bije polityczne serce Berlina i całych Niemiec a mianowicie w Berliner Adgeordnetenhaus i w Bundestagu. Przewodnicy oprowadzający nas po tych ważnych obiektach nie mieli przed nami żadnych tajemnic.
Wielkim przeżyciem były odwiedziny Pergamonu – miasta i państwa istniejącego w latach 283-133 p.n.e. w Azji Mniejszej a obecnie znajdującego się w Muzeum Pergamońskim w Berlinie. Przewodniczka znająca doskonale język polski na nasze życzenie mówiła zgodnie z duchem tego miejsca w języku niemieckim – była fantastyczna.
Wreszcie przyszedł czas na Poczdam. O tym mieście leżącym blisko Berlina, mającym tylko 144 tys. mieszkańców a będącym stolicą Brandenburgii nasza grupa tj. Zbyszek, Grażynka i Heniu wiedzieliśmy prawie wszystko – to nasz temat do prezentacji. Jednak żadne foldery i mapy nie zastąpią żywego kontaktu z rzeczywistością. Rozległe tereny do zwiedzania Schloss + Garten Sanssouci oprócz wrażeń dały nam możliwość uprawiania dyscypliny sportowej – chodziarstwa.
Wrażeń estetycznych dostarczyło nam zwiedzanie Schloss Charlottenburg, przepięknych ogrodów i wspólne śpiewanie piosenki Marlene Dietrich – "Sag mir wo die Blumen sind".
Zegar na Alexanderplatz nieubłaganie odmierzał czas i nadeszła pora powrotu do Polski. Grupa bardzo się zżyła i byłoby żal wyjeżdżać, ale w perspektywie mamy dalsze spotkania w TPN w Gdyni.