WYJAZD SZKOLENIOWO-INTEGRACYJNY W GÓRY HARZU, 19-26.05.2008

2008-05-26

harz2008

Tak o naszej wizycie pisała niemiecka gazeta harzervolksstimme.

harz20082harz20081

harz20085harz20086

Poniżej prezentujemy Państwu różne relacje w rozmiarach od XXL do S ;-)

Relacja (rozmiar XXL) na temat wyjazdu w góry Harzu z TPN Gdynia przedstawia grupa „Rulona”, czyli trzy dziewczyny połączone udziałem w projekcie pod kryptonimem „Wernigerode”:                  

Co powiecie na temat uczestników biorących udział w projekcie?

A*  Byłam bardzo zaskoczona tym, że nasza grupa była tak świetna (mimo że wcześniej nie miałam oczekiwań na temat ludzi, którzy pojadą) to po prostu było zaskoczenie- że może być aż tak dobrze! Spotkało się kilkanaście bardzo różnych osób, które znalazły ze sobą wspólny język. Bardzo miło było poznać tych ludzi. To, że grupa była tak bardzo udana, sprawiło, że wyjazd jeszcze bardziej mi się podobał.

B*  14 uczestników, 14 różnych osobowości. Od pełnej wigoru Beaty, spontanicznego  Zbyszka, opanowanych w działaniu Arka i Magdę, ciągle uśmiechnięta Małgosię, bardzo aktywnego Bartka, aż po spokojną Anię  i Grażynkę.

Jakie były zadania językowe?

A*  Zadania językowe zaczęły się już na etapie planowania wycieczki. Zostaliśmy podzieleni na trzyosobowe grupy, w których mieliśmy przygotować po kilka pytań do osób, które miały nas przyjmować w Niemczech w różnych instytucjach. To były zadania „etapowe” – dostawaliśmy co jakiś czas nowe zadania. Największym wyzwaniem było przygotowanie prezentacji przydzielonego miasta – to znaczy oprowadzenie po nim pozostałych uczestników wyprawy. Musieliśmy sami zebrać informacje na temat tego miasta, opracować je, podzielić miedzy sobą- jeszcze w Polsce, a na miejscu- opowiedzieć po niemiecku całej grupie to, czego się dowiedzieliśmy. Sami byliśmy przewodnikami.

B*  Na początek trzeba było zaplanować trasę turystyczną wyznaczonego miasta. Mojej grupie trafiło się Wernigerode. Następnie musieliśmy opracować pytania na spotkania z księdzem katolickiego kościoła, z policją, ze strażą pożarną, z burmistrzem Wernigerode i Goslar, z kierownikiem Izby Turystycznej i Pałacu Ślubów.

H*  Na miejscu wcielaliśmy się w rolę przewodnika i pokazywaliśmy innym co według nas warte było zobaczenia. Należę do trójki pod kryptonimem „Wernigerode”. Zarówno Ania jak i Bogusia solidnie przygotowały swoje partie materiału. A nasz tajemniczy rulon, budził ciekawość wśród pozostałych uczestników projektu. Dzięki niemu też otrzymałam nową ksywkę „Rulon”.    

Wasza ocena dotycząca rozumienia j. niemieckiego.

A*  Byłam zaskoczona, że sporo mogłam zrozumieć gdy mówili Niemcy. Każdy  z nich mówił z innym akcentem ( co w języku polskim też się pewnie zdarza, ale nie robi mi różnicy) Czasami było to jedynie rozumienie ogólnej idei tego, co słyszałam, ale zdarzyło się, że sporo było dla mnie zrozumiałe. Bardzo cenna była możliwość przebywania w kraju niemieckojęzycznym, ciągłego słuchania tego języka, osłuchania się z intonacją, melodią, szykiem zdań, różnorodnością wymowy. Z czasem przestaliśmy zwracać uwagę na to, że ktoś mówi nie po polsku. To już był „normalny język”.

 B*  W trakcie opracowywania zadań pojawiło się sporo nowych słówek, głównie z dziedziny architektury. Na miejscu zaś różnie to bywało. Po wizycie w muzeum straży   pożarnej obiecałam sobie, że będę częściej zaglądać do zeszytu.

 H*  Gdy nasi rozmówcy mówili wolno to byli ogólnie zrozumiani, kiedy jednak o tym zapominali to niewiele z tego pamiętam. Do osób pozytywnie przeze mnie  zapamiętanych należy pan, który oprowadzał nas po „Pałacu Ślubów”. Ciekawie opowiadał, nie spieszył się, był taki otwarty i cierpliwy. Inną postacią, która została w mej pamięci to zastępczyni burmistrza w Goslar. Dynamiczna kobieta, ekspresyjna, potrafiąca słuchacza zainteresować.

Jakie wrażenia wywarły na was wizyty w niemieckich instytucjach?

A*  Po pierwsze pomyślałam sobie, że w Niemczech w ciągu tygodnia odwiedziłam więcej instytucji, niż w moim mieście w ciągu życia (w roli gościa, a nie interesanta).Po drugie – zadziwiające jest to, jak różnie ludzie mówią po niemiecku. W instytucjach, gdzie wszędzie była przygotowana prezentacja tego, co w niej się dzieje - mieliśmy okazję słuchać wielu wypowiedzi w języku niemieckim. Po polsku my też z pewnością różnie mówimy, ale po niemiecku było to bardziej zauważalne. Niektórych rozumieliśmy bez większego problemu, innych za to w małej części i z wysiłkiem. To niezła motywacja do nauki...

H*  Numerem jeden na mojej liście jest wizyta w komisariacie policji. Panowie byli profesjonalnie przygotowanie, pod każdym względem, ugościli nas „chlebem i solą”. Byli bardzo otwarci, życzliwi, pokazali w całej okazałości swe zaplecze techniczne. Odpowiadali na wszystkie pytania, a przy tym mieli poczucie humoru.

Czy tradycyjna kuchnia Sachsem-Anhalt przypadła wam do gustu?

A*  Szczerze mówiąc nie miałam okazji spróbować. Chyba że jest tak podobna do naszej, że nie zauważyłam różnicy. Koleżanki skutecznie zniechęciły mnie do zjedzenie typowo niemieckiego obiadu, twierdząc, że pełno tam mięsa i sosu przy pięknej pogodzie, jaka była to w trakcie naszego wyjazdu - sos do mięsa nie był dla mnie zachęcającą  opcją. Spróbowałam za to salami z jelenia a salami z sarny – bo według przewodnika to właśnie regionalny specjał. Stwierdzam, że oba pyszne - ale z sarenki bardziej mi smakowało.

B*  Gdziekolwiek jestem mam zwyczaj próbowania regionalnych kuchni, więc również  tym razem skosztowałam słynnej salami z jelenia i sera z gór Harzu. W skali 1 do 10 stawiam na 7.

H*  Teoretycznie dużo się na jej temat naczytałam. Oczywiście pojechałam z zamiarem degustacji, jednak na miejscu okazało się, że kuchnia chińska ekonomicznie bardziej na mnie podziałała. Jednak aby nie być takim całkowitym odszczepieńcem do domu przywiozłam „Harz Käse”, „Hirschsalami” und „Kräuterlikör”.

Znalazło się miejsce w programie projektu na rozrywki?

A*  Mimo napiętego programu naukowego, zaplanowano też czas na relaks. Codziennie mogliśmy korzystać z basenu, sauny. A że grupa bardzo się polubiła – spotykaliśmy się wieczorami na rozmowy i gry. Szczególnie polubiliśmy grę w mafię, którą próbowaliśmy przeprowadzić też po niemiecku. W wyniku tego poszerzyło się nieco nasze niemieckie słownictwo kryminalne ;)

H*  Jak to zwykle bywa w projekcie, dzień był dość intensywnie zaplanowany. Jednak znalazł się czas na moczenie w basenie, co po intensywnym zwiedzaniu działało na mnie jak balsam. A wieczorki zapoznawcze z „Mafią” w tle stawały się „Wieczorami Kabaretowymi”, nieraz uśmiałam się do łez i tak trzymać. 

Wrażenia, ciekawostki, którymi chciałybyście podzielić się z czytelnikami.

A*  Największym dla mnie zaskoczeniem było to, że w Wernigerode było pełno bliźniaków. Więcej ludzi spacerowało z podwójnymi wózkami, niż z pojedynczymi. Czyżby to było miejsce, w którym rodzi się więcej bliźniąt niż u nas?

B*  Nie da się opisać w kilku zdaniach wrażeń. Będąc rok temu w Kuźnicy, życzyłam sobie i innym jeszcze wielu takich wyjazdów. Po roku okazało się, że życzenia się spełniają. Przynajmniej moje. Przygotowując zadania natknęłam się na hasło  Wernigerode - die Bunte Stadt am Harz. Rzeczywiście tak jest. Pełno urokliwych uliczek, specyficznych domków, malutkich sklepików z Hexami tworzą bajkowy klimat miasteczka. Na tydzień przeniosłam się w świat braci Grimm. Nie zdziwiłby mnie nawet widok spacerującej po uliczkach Wernigerode Królewny Śnieżki i jej siedmiu krasnoludków. Ale tak jak wszystkie bajki mają swój koniec tak i nasza się skończyła. Szkoda. A czy się powtórzy???

H*  Powtórzę jeszcze raz, że okolice Sachsen-Anhalt, Wernigerode to „raj urlopowy”. Tylu życzliwych miejscowych ludzi jeszcze nie spotkałam. Fabryka czekolady „Wergona”, a na rynku liczne restauracje gdzie można zarówno podziwiać jak i skosztować słodkich dzieł sztuki z tych okolic, tę  ostatnią informację dedykuję mojej kuzynce Ali.


harz20087harz20088


harz200810harz20089


List od grupy drugiej (rozmiar XL):

                                                                            WERNIGERODE 19-26.05.2008

 Moi Kochani!

Przeżywamy niesamowite chwile!

Czujemy się jak na koloniach!

Opieka na medal! Organizacja super!

Towarzystwo zgrane! Pogoda wymarzona!

Góry przyciągają swoim urokiem!

Überall freundliche und hilfsbereite Leute!

Jesteśmy wyrwani od codzienności! Jest nam dobrze!

harz200811

Przed nami ciężki dzień w Goslar! Der letzte Schliff ist notwendig, aby przewodnicy dobrze poprowadzili całą grupę po mieście i jego zabytkach. Wir schaffen das!!!

harz200812

Uśmiechy na twarzach i super słoneczna pogoda pomagają w przedstawieniu tak wspaniałego miasta, jakim okazał się Goslar.

harz200813

W tak oto pięknym miejscu w trosce o słuchaczy, po znalezieniu odrobiny cienia – grupa goslarowska przekazuje ciekawostki i próbuje zaskoczyć wszystkich quizami z nagrodami…

harz200817

A oto Grażyna, Beata i Zbyszek w trakcie pracy pod czujnym okiem opiekuńczej Sylwii!
Za chwilę powstanie tu bardzo ważny żywy obraz TPN!

harz200814

Unheimliches Dachpuzzle – ach, diese Deutschen!


harz200815

Zbyszek nie traci żadnej okazji na nowe znajomości...

harz200816

Wieczorami szefostwo bywa na luzie, nawet Bartek nie ma aparatu fotograficznego… i miasto atakuje gra w mafiozos…selbstverständlich auf Deutsch.

harz200818

Arek przejął się na dobre rolą prowadzącego. Czy aby nie wykluczą mnie z niej w przyszłości?

harz200819
Spannend, was für eine Strategie denkt Mafioso Sylwia durch? Jak by tu wytępić die ganze Stadt…hmm…?

harz200820

‘Rode’ – to widok zarówno przygnębiający, jak również przykład planowania i wykorzystania bogactwa gór Harz. Pewnie jeszcze w tym roku obszar ten porośnie młoda szkółka…

harz200821

Każdy chętnie zatrzyma się w górach w tak zadbanym i interesującym miejscu, upamiętniającym ciężkie prace w kopalniach… Żadnych śmieci, napisów, śladów dewastacji…

harz200822

Vielleicht sind das Geräte für künftige Feuerwehrbrigade?

harz200823

Odwiedzinom nie było końca – nawet niemiecki ‘Igelchen’ wybrał nasz domek…


harz200824

A wokół ‘Teppich’ dywan… Jak można wyjeżdżać z tak pięknego miejsca…My cały czas mamy siły, aby tu pozostać dalej poznawać…

Ganz bestimmt müssen wir da noch zurückkommen um uns anzuschauen:

- was sich im Domschatz von Halberstadt befindet,

- wie die alte Brauerei in Quedlinburg aussieht,

- wie süß Schokoladenfabrik in Wernigerode ist,

- wie man in der Liebfrauenstraße in Goslar wohnt,

- was für Geheimnisse vom historischem Wert verbergen sich in Rammelsberg.

Außerdem prüfen wir gern nach:

- czy uda się stworzyć tak samo sympatyczną atmosferę w naszych apartamentach,

- czy woda w basenie Ferienpark będzie nadal tak czysta, sauna tak gorąca, a piłka zawsze będzie na nas czekać,

- czy opiekane banany u Chińczyka będą równie smaczne,

- czy Zbyszek i Bartek potrafiliby zatrzymać samolot, tak, jak udało im się to z autobusem miejskim i pociągiem, kiedy była taka potrzeba.

Und wir sind gespannt:

- jak na rowerach poradzilibyśmy sobie z górskimi wysokościami w tak przepięknych okolicach,

- jak dużo niemieckiego podszkolimy przez najbliższy rok i czy będzie możliwość sprawdzenia swoich umiejętności na kolejnym wyjeździe w przyszłym roku.

Was denn… tak dobrego połączenia nauki z zabawą i odpoczynkiem, a także słonecznymi promieniami można nam pozazdrościć.

Man muss das einfach erleben!

 Mit freundlichen Grüßen,

 Grażyna, Beata i Zbyszek

harz200825harz200826

Relacja trzeciej grupy (rozmiar M):

Długo oczekiwany wyjazd w góry Harzu w końcu doszedł do skutku.Wyjechaliśmy – dla niektórych był to pierwszy w życiu wyjazd do Niemiec – i to było naprawdę wspaniałe przeżycie!Grupa zupełnie obcych ludzi, którzy uczestniczyli w tym wyjeździe, bardzo szybko się zapoznała i zaprzyjaźniła. Już w autokarze w drodze do Niemiec zrobiło się bardzo wesoło. Wszyscy ze sobą rozmawiali i żartowali urozmaicając dłużącą się podróż. Gdy dojechaliśmy na miejsce, zostaliśmy zakwaterowani w dwóch bardzo eleganckich domkach.W programie mieliśmy codzienne zwiedzanie różnych miejsc, takich jak zamki, ratusze, muzea, straż pożarna, policja i wiele, wiele innych.Byliśmy podzieleni na cztery grupy, do każdej grupy było przydzielone inne, zwiedzane przez nas, miasto: Wernigerode, Goslar, Quedlinburg i Halberstadt. Każda z grup miała przygotować jakieś ciekawostki o tych miastach, o historii i zabytkach… Jednak największym zaskoczeniem było dla mnie, gdy dowiedziałam się (jeszcze przed wyjazdem), że oprócz teorii, to właśnie my będziemy oprowadzać po tych miejscowościach. Moje zdziwienie było naprawdę wielkie. Pomyślałam sobie: „Jak to? Przecież nigdy tam nie byliśmy! Jak mamy oprowadzać po tych miejscowościach i pokazywać ciekawe zabytki, jeśli nie mamy pojęcia gdzie co jest, przecież nie znamy tamtych miejsc!” . Moje obawy okazały się bezpodstawne, gdyż orientacja w terenie naszych grup była tak wyśmienita, że bez najmniejszego problemu trafialiśmy gdzie tylko chcieliśmy… mało tego, często było tak, że inne (niemieckie) grupki lub pojedyncze osoby chciały się do nas przyłączyć, bo widzieli, że mamy „dobrego przewodnika”.  Pogodę też mieliśmy udaną, no może poza jednym dniem, kiedy trochę padało, ale to przez naszego Arka, który wyciągnął właśnie tego dnia „gwarancję dobrej pogody” ze swojego plecaka… tzn. parasolkę. Gdy była w plecaku, wiadomo było, że będzie pogoda, natomiast jeżeli jej nie było, wiadomo było, że pogody też nie będzie i na pewno będzie padało :-) Oprócz codziennych wojaży, były także chwile relaksu. Codziennym zwieńczeniem dnia był pobyt na basenie. Ale i to nie koniec emocji, ponieważ codzienne wieczorne kontakty z mafią powodowały, że nikt nie czuł się bezpiecznie i każdy mógł zginąć, nawet najbardziej uczciwy obywatel.Wyjazd był naprawdę cudowny! Uczestnicy wyjazdu okazali się wspaniałymi ludźmi, którzy we wspaniały sposób zorganizowali sobie czas wyjazdu, a główną zasługą tego, że wyjazd był naprawdę tak bardzo wyjątkowy, należała do naszej wyjątkowej organizatorki Pani Sylwii, która zawsze potrafi wprowadzić coś nowego, coś co w bardzo ciekawy sposób urozmaica każdy wyjazd. A to, czego wszyscy najbardziej się bali, czyli prezentacje danych miejscowości w języku niemieckim, były wspaniałym pomysłem – i jak się później okazało – zupełnie bezstresowym sposobem na poznanie nowych słówek niemieckich.

harz200827harz200828

harz200829harz200830



Relacja czwartej grupy (rozmiar S):

Propozycja wyjazdu w góry Harz bardzo mnie ucieszyła, ponieważ nigdy nie byłam na dłużej niż 2-3 dni w Niemczech, a bardzo lubię podróżować. Ponadto sama idea pobytu, szkoleniowo-integracyjna, była dodatkową atrakcją. Zgłosiłam się bez wahania, choć potem, kiedy jeszcze przed wyjazdem p. Sylwia zaczęła rozdzielać zadania przygotowujące nas do niego, miałam pewne wątpliwości, czy mój poziom znajomości języka  wystarczy, aby w pełni w nich uczestniczyć. Na szczęście zupełnie niesłusznie! Pani Sylwia rewelacyjnie zaplanowała wszystkie zadania językowe, tak, że nawet osoby początkujące dawały sobie radę, przy  pewnej pomocy bardziej zaawansowanych uczestników. Poznałam fantastyczne  osoby, okazaliśmy się wyjątkowo zgraną grupą, a program wyjazdu był perfekcyjnie przygotowany - łączył elementy nauki, zabawy, relaksu i  turystyki, wszystko to wspaniale zgrane w czasie. Autorytet naszej  przywódczyni spowodował, że wszystkie podgrupy, na które zostaliśmy podzieleni, starały się wypaść jak najlepiej, a przy tym było też sporo  udanej zabawy. Zwiedziliśmy wiele przepięknych miejsc, poznaliśmy wiele  nowych niemieckich słów oraz wiele sympatycznych ludzi na naszej trasie, tego wiele można by mnożyć i mnożyć.....zakończę więc tylko  podsumowaniem, że chciałabym, aby było mi dane uczestniczyć jeszcze w wielu takich wyjazdach!


harz200831harz200832


A TAK RELAKSOWAŁY SIĘ GRUPY I ZBIERAŁY SIŁY NA KOLEJNY DŁUGI DZIEŃ...

harz200833harz200834

harz200835harz200836